podpisuję się pod tym. rewelacja.
a w księgarni widziałam jakąś inną (nową?) jego autorstwa. bo ogólnie głowackiego w sklepach mało, kto sprzedaje scenariusze.
może czas najwyższy kupić:)
a odnośnie głowackiego jeszcze coś. film. "trzeba zabić tę miłość". bardzo przyjemny, acz jeśli ktoś spodziewa się czegoś równie dobrego jak "rejs" na pewno się zawiedzie. mimo wszystko myślę, że warto obejrzeć (mimo że o miłości:))
ja też czytałam "Z głowy" i mam takie mieszane uczucia... Podobały mi się fragmenty dotyczące życia w N.Y.C., pierwsze próby zabłyśnięcia za granicą i oczywiście ostatni rozdział "Matka". Ale nie podobało mi się to, że zupełnie zapominał o żonie i córce, poświęcając im tylko fragmenty. Nie ma ani słowa o tym, gdzie był i co robił, kiedy Zuzia się urodziła, co robiła Ewa, kiedy ojn był na emigracji przez długi czas, zostawiając ją samą z dzieckiem w stanie wojennym. Poza tym Głowacki wygląda u mnie na człowieka poświęconego przede wszystkim karierze, imprezom w podrzędnych knajpach, wypijaniu tak popularnej w książce "rzeki alkoholu" i obracaniu się w towarzystwie "ślicznych, młodych aktorek".
Jasne, że Głowacki nie jest autorytetem moralnym (co to w ogóle oznacza w dzisiejszych czasach...), co nie zmienia faktu, że książka bardzo ciekawa.
obawiam sie, ze taki byl wtedy etos polskiego inteligenta. Jesli nie zginal w powstaniu, nie wywieziono go na Sybir, to i tak mial mnostwo meskich spraw, a kobiety to byl drugi nurt, traktowany marginalnie. Widac to jak sie porowna inne sylwetki znanych, utalentowanych Polakow tamtych czasow, chociazby Kapuscinskiego
Warto dodać, że jest mnóstow ciekawostek związanych z kulisami powstania "Rejsu", "Polowania na muchy" czy "Trzeba zabić tę miłość". Jest o kolaudacjach, o problemach z Himilsbachem, gdy kręcono scenę rozmowy o kinie w filmie Piwowskiego, ale i o przyjaźni z nim, jest o wielkiej, niestety nie przypominanej w polskiej telewizji Elżbiecie Czyżewskiej, o Maklakiewiczu, o Olku Krupie, o Christopherze Walkenie, Arthurze Millerze, Wajdzie, a nawet Dannym Boyle'u ("Trainspotting" i "Slumdog"), genialnych: Sidneyu Lumecie i Arthurze Pennie (wystawił jego sztukę!), anegdoty o Samie Cohnie, Tennessee Williamsie czy Cecilu B. DeMille'u, i wielu, wielu innych.
A więc książka również dla fanów kina. Polecam.