w których był doskonały, bo to bardzo dobry aktor, a rola Szu to wiadomo - majstersztyk
Dobrym aktorem z pewnością, ale jest to typowy aktor teatralny. Jego gra - pełna przerysowań, akcentów i gwałtownych modulacji głosem - choć idealna na scenie, w filmie się nie sprawdza. Do filmu to nie pasuje i stąd zapewne takie oceny widzów.
Sorry, ale pokaż mi chociaż jedno takie przerysowanie choćby w Wielkim Szu... czy w Dzieci czy ryby...:)
Ostatnio oglądałam Teatry Telewizji z Nowickim w roli głównej m.in: "Pogarda", "Equuis" - zagrał wyśmienicie, ogląda się jednym tchem.
Dużo ma za uszami, szczególnie zdrady, gździł sie jak maszyna, do tego chlał ile wlezie, całe życie poza domem, rodzina na drugim planie.
Myślę, że on raczej ma dystans do świata i na koniec życia nie gryzie się w język tylko mówi wprost co myśli. A niestety co do np celebrytów często ma rację
Top 10 polskich aktorów. Zagrał świetnie w "Spirali". Ta rola zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Tak zagrać człowieka chorego to naprawdę poziom najwyższy. Poza tym "Magnat", "Wielki Szu", "Sztos" "Sanatorium pod klepsydrą" i wiele mniejszych ról.
Już jako dziecko byłem zażenowany patrząc na tego faceta. Wtedy jednak nie rozumiałem dlaczego tak jest.
Może aktorem teatralnym był dobrym, ale filmów z nim zwyczajnie nie znam. Znam go jedynie z roli w "Magnacie" i "Przygodach pana Michała". Role przeciętne. Innych filmów raczej nie znam gdyż nie była to dla mnie klasyka. Z zachowania sprawiał wrażenie osoby niezbyt sympatycznej.
Naprawdę nie oglądałeś Wielkiego Szu? To polecam, w Dyrektorach też był super, dla mnie po prostu przyciągał uwagę na ekranie
Nie oglądałem. Nigdy nie natknąłem się na ten film w TV, a sam niezbyt przepadam z polskimi filmami z lat osiemdziesiątych.
myślę, że patrząc na mordercę zapominasz, że jako niemowlę był pocieszny. TYLKO CO MA PIERNIK DO WIATRAKA. Nowicki jak większość PRLowskiego dziadostwa nie znał granicy przyzwoitości wyznaczającej moment zniknięcia z przestrzeni publicznej. Na szczęście już nie zniszczy swoją obecnością żadnego filmu. Jeszcze Janda, Olbrychski i ok. 20 innych nadwornych artystów komunizmu i nie będzie podstaw żeby przypuszczać, że chałtura na ekranie jest obiecująca przez wzgląd na aktorskie obsady przeszłych dekad polskiej kinematografii.