Nie bardzo mi się podobało. Nie za bardzo to wszystko do mnie dotarło i nawet nie znając faktów z życia Sida, jakoś nie trzymało mi się to kupy (poczytałam potem i rzeczywiście okazało się, że film jest "dokumentalny" w niewielkim procencie). Ale pomijając nawet tę niezgodność z faktami, film wydaje mi się być o niczym. Bo co mi z niego wynikło? Sid dużo ćpał, więc zrujnował sobie życie i przyczynił się do upadku Sex Pistols. I to jest cała głębia. A że takich filmów o muzykach rockowych i ich Podróży Do Dna są setki, fajnie, gdyby czymś się one różniły od siebie. Ten nie wyróżnia się niczym. Ani nie poruszył, ani nie zabawił, bo muzyki było wyjątkowo mało. A 20-letnią Nancy grała chyba 40-latka, lekka przesada.
Ale zły film to nie jest, ogląda się całkiem spoko, tylko nie wiem, po co powstał. Trochę zmarnowany mit o Sex Pistols.
Za mało w tym wszystkim było matki Sida, która grała ogromna rolę w jego życiu( podobno też w śmierci :?).
film był kiepski, nie ma na to żadnej obrony, jednak sam początek i parę scen nie związanych z kinem "zarzywasz-przegrywasz" było ciekawych, mam nadzieję, że ktoś to kiedyś naprawi, bo póki co powstają same nostalgiczne dokumenty, w zasadzie żadnych fabuł o subkulturze punkowej poza "SLC Punks" i "Sid & Nancy" (przy czym oba filmy zwyczajnie kiepskie).