...to wszystko było na marne bo policja=mafia. Ci którzy są na górze czy tu czy tu razem ze sobą współpracują poświęcając szeregowych członków, nie na darmo ostatnia scena to widok na budynek stanowy, a przebiega tam szczur po barierce. Każdy tam przegrał, oddani gliniarze zginęli Queenan, Costigan czy Brown, oddani mafii nieprzekupni też French czy nawet Sullivan (który czuł obrzydzenie do Costello za jego współpracę z FBI). 'Góra' zawsze poświęca płotki, politycy, szefowie służb i przywódcy gangów to jedna i ta sama klika bandziorów, a 'doły' się czyszczą we wspólnym interesie ich wszystkich, grając na ich ideałach. Smutne to. Najuczciwsza chyba postać w całym filmie, której dało się przeżyć czyli Dignam grany przez Marka Wahlberga sam rezygnuje z pracy w policji i na końcu wymierza wyrok ulicy tak jak należy. Sullivan i Costigan, postacie tragiczne, chłopaki z rozbitych rodzin, a ich syn (najprawdopodobniej Costigana), będzie powtarzał ich błędy bo wychowa się bez ojca. Nikt nie wygrał, tylko ci którym hajs się zawsze musi zgadzać i to jest najgorsze. Świetny film.
Niekoniecznie dziecko bez jednego rodzica musi wyrosnąć na bandziora. Taki szczegół, z resztą się mniej więcej zgadzam.
Tzn. oczywiście nie ma reguły, ale bardziej mi chodziło o to, że chłopaki chcieli normalnych rodzin, a nie było im dane. Jasna sprawa, że brak ojca/matki nie sprawia, że dziecko będzie bandytą, ale są na to duże szanse.
Człowieku, zastanów się lepiej zanim napiszesz, że dzieciak, który wychowuje się bez rodzica ma duże szanse żeby zostać bandytą! Żyjemy w XXI, a Ty masz podejście do monoparentalności jak ludzie w średniowieczu do prysznica.
Jakbyś chciała wiedzieć, nie dzielę, ludzi na gorszych i złych, ale wychowywałem się wśród takiego środowiska nie innego i wiem, że jeśli dziecko przychodzi na świat w rodzinie patologicznej/niepełnej, łatwiej mu zejść na złą drogę. Szacunek dla tych co wyszli na ludzi. Ps. Mit o brudnym Średniowieczu to tylko mit, choć owszem nie myto się tak jak teraz ;-)
Rodzina niepełna NIE jest patologiczna z samej racji swojej niepełności. Pytanie, czy dziecko w ogóle się urodziło, skoro było dzieckiem mordercy. To była wczesna ciąża i zapewne została usunięta po tym jak wszystko wyszło na jaw.
Ale poleciałaś. Po 1 nie wiadomo czyje to dziecko, po 2 jestem pewien, że nawet jakby było to dziecko mordercy, to i tak większość kobiet by je zachowało. Tak moralnie wątpliwa decyzja została przez Ciebie potraktowana jak coś nad czym człowiek zastanawia się przez minutę.
Nie widziałaś chyba dzieciaków wychowywanych przez jednego rodzica ( w szczególności bez ojca).
To oni są tymi którzy w gimnazjach, szkołach podstawowych rządzili i rządzą blokowiskami. Chodzi o to że sama matka ma tyle na głowie że nie da rady upilnować dziecka w 100%... Monoparentność to następny, dzisiejszy termin wymyślony przez feministki mające na celu usprawiedliwianie ułomności "dzisiejszego" związku? Chcecie mężów-homoseksualistów, być samotne albo uzależnione od pracy?
Nieco przerażające - może faktycznie średniowieczny model rodziny był lepszy?
Cześć,
Mam pytanie: dlaczego podczas pierwszego spotkania Costigana z Dignamem i Queenanem, mówią mu że nie nadaje się na policjanta, że na pewno nim nie zostanie mimo IQ godnego astronauty? Kompletnie tego nie zrozumiałam. Chodziło o jego skłonność do bójek, za dużą inteligencje czy brali go w ten sposób "pod włos"?
Po mojemu sprawdzali go, metodą 'dobry, zły, glina' kto kiedykolwiek był przesłuchiwany to będzie wiedział co to za metoda heh. Jak dla mnie chcieli sprawdzić czy się nadaje, czy łatwo go sprowokować etc.
A nie wydaje Ci się, że chcieli go zniechęcić do pracy przeciętnego funkcjonariusza policji, bo widzieli w nim świetny materiał na wtykę ze względu na jego życiorys? To byłaby dla nich strata, bo przecież rodzina Costigana miała powiązania z mafią, a ilu policjantów na takie "koneksje"? Ale już sama nie wiem :)
Mogło być tak również, rzeczywiście. Ale myślę, że dlatego tak mu siadali na psychę żeby go sprawdzić. Przecież gdybym był gangsterem nie dał bym na uchola kogoś kto miał rodzinę w mafii, bo to byłoby zbyt oczywiste. Oczywiście policja miała takie podejrzenia i dlatego go tak traktowała i przyciskała na przesłuchaniu.
Tak, chyba masz rację. Ale w sumie beznadziejnie na tym wyszedł... Nie miał nic do stracenia nie mając bliskich, więc mógł podjąć takie ryzyko. W końcu zaczęło go to strasznie przerastać - i nie ma się co dziwić.
Paradoksem życia jest to, ze góra zawsze poświęca płotki, dla własnych celów i zysków. A na dole płotki przepychają się łokciami i idą po trupach innych płotek, żeby dostać się na górę.
Takie koło życia. Nikt nie ma czystych rak.
Obejrzałam film ale skąd pewność, że tam jest jakaś góra nad gościem granym przez Nicholsona bo nie rozumiem? Miałam wrażenie że Nicholson był na szczycie
W realu prawdą jest to, że amerykanie kopiują film azjatycki (Infernal Affairs) w którym niszczą klimat i zmieniają zakończenie i przyznają sobie za to oskary. :D
Oryginał to aktorska i castingowa padaka. Począwszy od szefa mafii, grubaska który na kuchni obierałby najwyżej ziemniaki po kukiełki, które tylko są i giną. Odpowiednik DiCaprio pracował tam od dawna pod przykrywką po czym zaczyna panikować. U Scorsese miało to sens, bo Costigan był żółtodziobem i sprawa coraz bardziej go przytłaczała.