Szłam z nadzieją...ale ten film jest taaaak zły. Jest o niczym. NIe dowiadujemy się z niego NIC. Nawet przez chwile nie interesują mnie bohaterowie, nie poznaję ich, nie znam i nie chcę znać. Za nikogo nie trzymam kciuków. Jest mi to wszystko obojętne. Nie wiem,co autorzy filmu mają na myśłi,ale wiem, że na pewno dobrze bawili się na planie i spedzili miło czas na plaży.
NIe rozumiem, kto przyznaje dotacje na takie filmy. KOcham filmy psychologiczne, autorskie, poszukujące... ten film o nic się nie ociera. Bardziej interesujące zdają mi się sprzeczki sąsiadów.
Poza tym - to chyba pierwszy raz,kiedy muzyka mnie TAK drazni w filmie. I poziom jej głośności do dialogów jest za duży. NIe słychać,co mówią Ci ludzie. Nie polecam. Takie filmy zniechęcają do polskiego kina.
Jak to kto przyznaje dotacje? Zobacz na nazwisko rezysera. Potem scenarzysty. Potem zerknij kto wyklada w lodzkiej filmowce. Potem zerknij kto zasiada w komisjach PISF. Kto organizuje warsztaty i kto jest tam “ekspertem”.
W Polsce to raz jedni dotacje przyznaja, a potem im dotacje przyznaja. A potem znow oni przyznaja, by za jakis czas im przyznano.
ja wiem-to jest kółko wzajemnej adoracji. Sami sobie przyznają dotację, to jest najgorsze, że CI ludzie robią sobie dobrze i są zadowoleni-a to, że 3/4 widzów nie-to najmniej ważne. Śmiem twierdzić, że najlepsze scenariusze i najzdolniejsi nie mają szansy tworzyć. Oczywiście zgadzam się.
Bohaterowie bez celu, bez pogłębienia, bez sensu...- film zrobiony przez twórców, którzy chętnie oceniają i pouczają innych.
Nie no to że polscy filmowcy przyznają dotacje filmowcom którzy potem im przyznają dotacje to jest raczej kwestia malutkiego rynku