Najcudowniejszy remake filmów Disneya :) ! ,, Piękna i Bestia " jest daleko w tyle za Aladynem . Nie przesadzam ! Wróciłam cała rozanielona z seansu . Muzyka idealnie pasowała do filmu .
Gra aktorka również świetna . Fabuła wciągająca od samego początku . Naprawdę polecam wszystkim ! :3
Mam takie same wrażenia. Świetny film. Muzyka dla mnie była znakomita, szczególnie głos kobiety brzmiał świetnie.
Kolory, kolory i jeszcze raz kolory - zachwycające. :) Tak naprawdę mało dostrzegam minusów. Postać Dżafara mnie irytowała.
Ps. Dywan i małpka urocze <3
Ja z kolei bardziej byłam podekscytowana Piękna i Bestią ale oczywiście nie mogłam nie obejżeć Aladyna zwłaszcza że seans był bez dubbingu. Cudowny film, śpiewałam wszystkie piosenki no może poza tą nową której jeszcze nie znam na pamięć. Wychodząc z kina doslownie tańczyłam wrytmie arabskich nocy. Śmiech łzy nostalgia......................jestem rocznik 84 te animacje powstawały kiedy byłam dzieckiem to na nie chodziłam do kina co wtedy nie było aż tak proste jak teraz. Dziś zaliczam powtórkę Aladyna, przepięknie zrealizowany kolory muzyka baśniowość nie da się tego opisać.
Paradoksalnie, trochę mało zostało tu z "Aladyna" Disneya i jest to "Aladyn" a la Bollywood, trochę wyprany z magii Disneya.
Imax rewelacja nagłośnienie obraz muzyka itp 9/10 fajnie się oglądało aż dziwne , że na sali o 20 zaledwie z 30 osób może
Polecam ci za to Opowieść z tysiąca i jednej nocy. Aladyn i Szeherezada z 2012 roku - Czuć klimat baśni chociaż uprzedzam aktorzy nie są pochodzenia arabskiego :)
Mnie też film bardzo się spodobał i przywołał wspomnienia z dzieciństwa. I może to głupie, ale ilekroć słyszę, że Disney szykuje nowy film cieszę się jak dziecko, ale jednocześnie mam obawy o efekt końcowy. Aladyn ani trochę mnie nie zawiódł. Jestem zachwycona!
Moim zdaniem trzeba dokładnie wybierać. Alladyn mi się bardzo podobał ale na Dumbo lub Króla lwa na pewno nie pójde bo to moim zdaniem profanacja. Ciekawe co dadzą dalej fajnie by było zobaczyć np Arielkę czyli małą syrenkę.
Mulan jestem bardzo ciekaw, z chęcią bym zobaczył jakiś remake na poziomie nowego Alladyna. Dumbo był akurat kijowy, ale Król Lew zapowiada się dobrze.
Oj i właśnie obawiam się bo to jedna z moich ulubionych animacji, niestety po ''Piękniej i Bestii'' i ''Aladynie'' które uważam za filmy dość nijakie niestety mam mocne obawy że Disney z tak ciekawą historią sobie nie poradzi ):
Im więcej ludzkich postaci a mniej CGI tym lepiej, dlatego ,,aladdyn,, tak dobrze wypadł(przede wszystkim postac, a nie tylko głos Willa Smitha, zrobiły tu roznice), boję się trochę o ,,króla lwa,, bo co innego mimika twarzy aktora, a co innego efekt nasladowania emocji na mapecie z CGI
analogia. W Chinach teoretycznie też dla potrzeby bajki mogłaby istnieć biała rodowita i mieć związek z historią Chin. Wszystko można nagiąć, jeśli się chce. Tak jak z Ariel.
Tyle tylko że historia o Małej Syrence nie jest właśnie przypisana do konkretnego kraju, nie wiem wiec skąd u nie niektórych takie oburzenie o jej kolor skóry.
Ależ masz podwójne standardy. Mała syrenka Ariel jest taka jak w kreskówce. Jest dosłownie przypisana do określonego wyglądu. Czarna syrenka powinna mieć zupełnie inną historię, imię i dzieje.
Właśnie ta od Disneya niewiele ma wspólnego z Małą Syrenką po pierwsze u Andersena nie miała imienia, po drugie zakończanie było całkowicie zmienione przez co uważam straciła ta historia morał.
Wiec dlatego nie boli mnie kolejna zmiana, skoro historia od Disneya już była mocno zmieniona.
Dosłownie przypisana nie jest, ale wystarczy spojrzeć na profil kulturowy, by wiedzieć, że w Afryce to miejsca nie miało. Stroje, tradycje typu ślub w białej sukni, to typowe europejskie zwyczaje, które wraz z Europejczykami zawędrowały na inne kontynenty. Tak więc disnejowska Ariel powinna wygladać jak disnejowska Ariel. Jak to napisał ktoś niżej, jeśli chcą syrenkę nie wyglądającą jak Ariel, niech będzie to inna historia.
W moim odczuciu to i tak nic nie zmienia historia jest już tak zmieniona że z Małą Syrenką od Disneya, ma już i tak niewiele wspólnego bo to co jest najważniejsze w tej historii czyli morał został kompletnie zmieniony.
A jak dobrze zauważyłaś zwyczaj ten zawędrował na inne kontynenty, wiec nie jest to niemożliwe aby Ariel była czarnoskóra.
Ho, ho szykuje się dyskusja, lubię to ;)
Ciężko konkretnie sprecyzować czas, w którym historia mogłaby mieć miejsce, większość elementów wskazuje na renesans, wyjątkiem jest suknia ślubna, która mogłaby przypadać nawet na końcówkę XIX wieku. Pojazdy jakimi się posługują, przedmioty jakie używają, wszystko to daje pewność, że akcja nie miała miejsca w XX wieku, czyli nie jest możliwe, by ciemnoskóra kobieta mogła brać ślub w takiej sukni.
Dzięki za info ja akurat nie zwracałem na takie szczegółów uwagi, zważywszy na to że jednak każdą baśń traktuje jak fikcje :)
Wiadomo, że to fikcja, tylko że jeśli tworzy się historię osadzoną w "znanych" realiach to znaczy, że autor/twórca miał taki zamysł/wizje i zmienianie tego z powodu poprawności politycznej jest bez sensu. Oczywiście, Ariel to już inna historia niż oryginalna mała syrenka, która z miłości oddaje życie. Jeśli dobrze pamiętam, oryginalna syrenka nie miała imienia, ale był opis jej wyglądu i różniła się od disneyowskiej. Zatem chociaż zarys fabuły podobny, to jednak została stworzona nowa historia z nową syrenką. Ariel=wersja disneya, ruda, biała, z zielonym ogonem. To takie jej cechy charakterystyczne. Jeśli chcą coś zmienić, niech stworzą nową wersję z syrenką o innym imieniu i wtedy może być nawet niebieska. To tak, jakby w Aladynie Dżasmina była blondynką. Niby można, ale to za duża niezgodność.
Trudno mi powiedzieć czy w ''znanych'' bo nie zwróciłem na to uwagi, będę musiał obejrzeć animacje jeszcze raz :)
Co do aktorki tak jak już to mówiłem nie przeszkadza mi to że jest ona czarnoskóra, ale cóż dla mnie ważniejsze od jej koloru skóry jest jej głos i to jak sobie poradzi wokalnie bo z tego też powodu została wybrana :)
Mi przeszkadzało, jak w którejś filmowej wersji "Scooby doo" Fred ma czarne włosy. Po prostu tak mam, że uważam, że jeśli przerzucane są postacie z kreskówki/książki/gry na aktorską wersję, to powinni w miarę możliwości zrobić je zgodnie z pierwowzorem. Wyobrażasz sobie rodzinę Adamsów, jako blondynów/rudzielców?
O dziwo mi to nie przeszkadzało :) - W filmach z 2002 roku i 2004 roku miał blond włosy, mimo tego filmy i tak okazały się uważam niestety gniotkami ):
Co do Adamsów to podejrzewam że w ich wykonaniu w takich fryzurach wyglądaliby jeszcze komiczniej ;)
Ta, te filmy były słabe, ale i tak, nie lubię jak się zmienia wygląd i charakter, o to mnie jeszcze bardziej irytuje. Avatar legenda Anga, tutaj wygląd był świetnie odwzorowany większości postaci, natomiast miały inne charaktery, przez co nie dało się tego oglądać. O ile inny wygląd mnie po prostu trochę drażni, o tyle rzeczywiście najważniejsza w postaci jest jej "osobowość", a ta powinna zostać zachowana.
I chociaż film o Kim Kolwiek też nie porywał, to jednak plus za wygląd i osobowość, które uważam, że zostały bardzo dobrze pokazane. Ach, lubię filmy oparte o kreskówki :D są pocieszne.
Akurat co do filmowej wersji Avatara to w większości postaci zwłaszcza te kluczowe dla historii, nijak pod względem wyglądu nie były podobne do swoich animowanych wersji wystarczy spojrzeć na Katare, Sokke czy nawet Zuko - Którego grał Hindus ;)
Natomiast co do reszty się zgodzę, najgorsze było to że te postacie były pozbawione ich charakterów ):
Dlatego tym bardziej liczę na serialową wersje od Netflixa w którą są zaangażowani twórcy animacji, już zapowiedzieli że chcą aby aktorzy byli odpowiednio dobrani etnicznie.
Natomiast co do filmów/serial na podstawie animacji fakt są one pocieszne, chociaż uważam to z ich nieudolności wynikających z tego że nie jest proste umiejętnie przenieść animacje do wersji aktorskiej :)
Będę bronić kreacji avatarowych. Aang fryzura jak trzeba, strzałka jak trzeba. Ciężko byłoby go inaczej pokazać. Katara, miewała taką właśnie fryzurę jak w filmie. Jej kolorystyka ubrania, naszyjnik, wszystko pasuje. Sokka, fryzura się zgadza. Zuko... tak, to bolało. Nie pamiętam jak wyglądała Azula. Dobrze, że na tym poprzestali, bo nie chcę sobie wyobrażać, jak bardzo spapraliby postać Toph. Nie wiedziałam, że Netflix bierze to na warsztat, może być ciekawie, oby tym razem używanie żywiołów wyglądało jak trzeba, bo te filmowe ataki były chyba jeszcze gorsze niż brak Sokki w Socce :P
Druga kaszana to był DB filmowa wersja, jako jakiś tam film, do przełknięcia, jako adaptacja dramat.
Tak naprawdę to dopiero od niedawna jest moda na aktorskie wersje konkretnych bajek i rzeczywiście, jeszcze nie do końca to ogarnęli.
Aang miał przez większość czasu w animacji miał jedną fryzurę, był po prostu łysy wiec nie dziwi mnie że nie mieli problemów z jego uczesaniem w filmie ;)
Co do Sokki to brakowało mi kitki z tyłu :)
Katana pod względem ubioru i uczesania tu się zgodzę, tylko znowu czemu gra ją jasnoskóra aktorka ;)
Co do Azuli to tutaj kolejne nieporozumienie jak w przypadku Zuko, gdyż postać o Azjatyckich rysach twarzy gra aktorka o indyjskich korzeniach ;)
Wracają do Netflixa to czytałem że dali twórcą serialowego Avatara dużo swobody, wiec liczę że drugi takich gniotek już nie wyjdzię :)
Przecież Sokka miał kitkę i podgolone boki, czy mi się już pomieszało? No widzisz, z tym kolorem skóry, jak jakąś postać znamy jako ciemnoskórą, azjate, czy białą, to jednak takiej lub bardzo podobnej wersji oczekujemy.
Sorki masz racje to mi się pomieszało z postaciami, jednak kitkę miał dość długą postać w animacji miał krótszą no ale to już taki mały szczegół :) - Co do Małej Syrenki mnie tylko niestety bardzo smucą informacje o tym jak to niektórzy zbojkotują film i już oceniają jaki to będzie gniot, tylko dlatego że aktora jest czarnoskóra owszem mają prawo nie iść do kina to ich wybór natomiast jeżeli się nie wybierają uważam powinni się wstrzymać z ocenianiem filmu :)
No tak, ja po prostu wyraziłam swoje zdanie, ale myślę, że tak jak ty, grzecznie i kulturalnie i tyle. Nie zamierzam niczego bojkotować. Do kina i tak bym nie poszła, nawet jakby była idealnie odzwierciedlona. Brak czasu po prostu. Niestety niektórzy uważają, że jak się z czymś nie zgadzają, to trzeba to manifestować agresywnie, tak działa wolność słowa ich zdaniem.
Dobra wiadomość jest taka, że jak ktoś chciał iść do kina, to i tak pójdzie, a im więcej będzie marudzenia, tym więcej tych, którzy nie chcieli iść, pójdzie. Tak więc twórcy i tak wygrywają ;) To disney, ma milion słabych filmów, a i tak im to nie szkodzi. Bo te kilka wybitnych dobrze trzyma marke.
Tutaj zgoda chociaż zauważyłem zmorzoną krytyk na Disney chociażby za Star Warsy, niektóre są już tak absurdalnie że aż żałosne obrywają za rzeczy które wcześniej też miały miejsce, ostatnio przeczytałem taki wpis jak to Disney wpycha kobiety na siłę do tworzenia historii o Star Warsów chociaż to już za czasów Lucasfilm współtwórcą jednej z części Star Warsów była właśnie kobieta ;)
Hm, postać księżniczki Lei była najlepiej rozbudowana moim zdaniem, więc to nie taki znowu nowy zabieg.
Dokładnie wiec twierdzenie jak to Disney wciska kobiece bohaterski jest uważam już paranoją, bo księżniczka Lei jest praktycznie od początku istnienia filmowego SW a jej postać z każdym filmie odrywała coraz większe znaczenie.
Również jestem zachwycona. Ten film to rewelacyjna rozrywka. Oceniłam na 8, bo idealny nie jest i dodatkowo totalnie mnie wkurzyła (UWAGA!!! SPOILER!!!) Dżasmina, która została sułtanem. Ja rozumiem, że filmowcy teraz ostro jadą z feminizmem, ale to była przesada. Za to bardzo podobał mi się wątek miłosny Dżina. Jego ukochana była absolutnie przezabawna.
W " Baśniach z tysiąca i jednej nocy", z których pochodzi historia Aladyna, jest też historia o dziewczynie, która została sułtanem, a że baśnie pochodzą z IX/X wieku, to nie nowo wymyślony wątek:)
Możliwe. Baśnie czytałam daaawno temu i niewiele z nich pamiętam. Tym niemniej, nadal ten wątek do mnie nie przemawia.
Przypomniałam sobie, że dziewczyna w tej opowieści była przebrana za mężczyznę i w ten sposób została sułtanem, a więc to jednak trochę co innego :)