Ten film ma sporo "dziur", ale spojlerować nie będę. Nie jest to film idealny, widz nie zawsze wie, co, jak, dlaczego... ale przekaz tego filmu bardo mi się podoba. Podoba mi się to, że nie był to zwykły wyciskacz łez, że wszystko nie skończyło się uroczym happy endem i rzucaniem się sobie w ramiona.
Kot to dobry aktor - poradził sobie dobrze, może nie znakomicie, ale dobrze na pewno :)
Wniosek z tego filmu jak w temacie - kochamy wciąż za mało, i stale za późno....