Scenariusz filmu został oparty o XIII-wieczną balladę. Akcja rozgrywa się w średniowiecznej Szwecji, opowiada o losach pewnej zamożnej, mieszkającej na wsi rodziny. Tore ma dwie dorastające córki, jasnowłosą i niewinną Karin oraz ciemnowłosą i ciężarną Ingeri, która jest zazdrosna o swoją siostrę. Pewnego dnia wybrały się same do
Na zdawałoby się poważnym filmowym portalu, jako główny opis filmu Bergmana(!), mamy zaserwowane coś takiego -ręce opadają. Sprostowując ten idiotyczny opis, Karin nie ma żadnej siostry, tylko taką quasi-siostrę o imieniu Ingeri, którą jej rodzice kiedyś przygarnęli i wychowali. I co warto podkreślić, mimo tego, iż...
Do tej pory nie mogę się otrząsnąć, że główna bohaterka filmu Karin została potraktowana w tak brutalny i okrutny sposób? A czym zawiniła? Niestety na świecie jest wiele zła, przemocy, niepotrzebnych śmierci. I choćbyśmy nie wiem jak chcieli, nie da się tego całego zła wyplenić.
Bez żadnych metafor, aluzji, Bergman ukazał bezpośrednio zło w czystej postaci, jakby chciał uporządkować własną wizję świata, wizję tego, czym jest i czym nie jest dobro.